Łukasz Kamiński, Solidarność, opozycja, dysydenci

Czy porównywanie Solidarności do innych ruchów opozycyjnych w krajach bloku wschodniego ma sens? Wszak można od razu stwierdzić, że był to ruch jedyny w swoim rodzaju, a działacze wszystkich innych organizacji z Europy Środkowo-Wschodniej w sumie mogliby sformować co najwyżej średniej wielkości komisję zakładową związku.

Nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie dostrzegamy podobieństw, a jedynie oczywiste różnice, nadal warto dokonać takiego porównania. W tej perspektywie łatwiej dostrzeżemy specyfikę Solidarności i jej znaczenie dla sytuacji w całym „obozie socjalistycznym”. Sens takiej analizy wzmacnia szersze spojrzenie, zakładające porównanie wydarzeń w Polsce z lat 1980-1981 także z wcześniejszymi wielkimi kryzysami w bloku wschodnim, przede wszystkim Rewolucją Węgierską (1956) i Praską Wiosną (1968).

 

Różnice?

 

Zacznijmy od wspomnianej już kwestii liczebności. Jakiekolwiek porównania z ruchami opozycyjnymi nie mają rzeczywiście większego sensu. Wystarczy przypomnieć, że Kartę 77 do aksamitnej rewolucji włącznie podpisało mniej niż dwa tysiące osób. A i tak czyni to ją jednym z największych ruchów opozycyjnych (a przy tym najdłużej istniejących) w dziejach ostatnich dwu dekad europejskiego komunizmu.

Porównanie z wydarzeniami z lat 1956 i 1968 nie przynosi już tak jednoznacznych efektów. W przypadku Rewolucji Węgierskiej warto zwrócić uwagę, że trwała ona realnie kilkanaście dni. W sposób zorganizowany – w oddziałach powstańczych, radach robotniczych, organizacjach studenckich, odradzających się ruchach politycznych – wzięło w niej udział kilkadziesiąt tysięcy osób. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę uczestników demonstracji i strajków będą to już setki tysięcy. Pamiętając o wszelkich różnicach wynikających ze zbrojnego charakteru węgierskiego zrywu, odsetek aktywnych w różnych formach protestu Węgrów był z pewnością nie mniejszy niż odsetek Polaków zaangażowanych w strajki z Sierpnia ’80 i tworzenie nowego ruchu związkowego w pierwszych dniach września.

Inaczej przedstawia się sprawa z okresem Praskiej Wiosny. Był to wyjątkowy kryzys systemu komunistycznego – nie zapoczątkowały go masowe protesty społeczne, a odgórne reformy inicjowane przez kierownictwo partii. Dopiero na przełomie marca i kwietnia powstały dwie główne niezależne organizacje – Klub Byłych Więźniów Politycznych (znany też pod skrótową nazwą K-231) oraz Klub Zaangażowanych Bezpartyjnych (Klub angažovaných nestra­níků, KAN). Łącznie liczyły one jednak nie więcej niż sto tysięcy członków (większość w K-231). Nawet jeśli dodamy do tego organizacje studenckie i ożywiające się kręgi kościelne, nadal trudno byłoby dokonać porównania z zaangażowaniem Polaków w latach 1980-1981. A musimy wszak pamiętać, że obejmowało ono członków nie tylko NSZZ Solidarność, ale także związków rolników i rzemieślników, niezależnych struktur kombatantów i emerytów, Niezależnego Zrzeszenia Studentów i grup uczniowskich.

Sprawa przestaje być tak oczywista, jeśli zmienimy perspektywę i przyjrzymy się zaangażowaniu Czechów i Słowaków w obronę Praskiej Wiosny po interwencji wojsk Układu Warszawskiego z 21 sierpnia 1968 roku. Była ona powszechna, przy czym objęła nie tylko zwykłych obywateli, ale także znaczną część struktur państwa, w tym media i samą partię. Doszło nawet do bezprecedensowego w dziejach bloku sowieckiego wydarzenia. W drugim dniu okupacji kraju przez wojska „krajów demokracji ludowej” zorganizowano XIV nadzwyczajny zjazd Komunistycznej Partii Czechosłowacji, w którym udział wzięło ponad dwie trzecie wybranych wcześniej delegatów. Zjazd nie tylko potępił inwazję, ale też wezwał Czechów i Słowaków do jednogodzinnego strajku powszechnego. Ukazał on skalę sprzeciwu, który ostatecznie zmusił Leonida Breżniewa do zwolnienia internowanego na terenie Związku Sowieckiego Alexandra Dubczeka i negocjowania z nim kapitulacji Praskiej Wiosny. Zaangażowanie Czechów i Słowaków w tym krótkim czasie z pewnością przybrało podobną skalę, co aktywność Polaków w okresie solidarnościowego „karnawału”. Ich opór był też znacznie powszechniejszy niż sprzeciw wobec wprowadzenia stanu wojennego w grudniu 1981 roku.

Po powrocie do kraju z Moskwy Dubczek wezwał do zaprzestania oporu. Nastroje społeczne stopniowo załamywały się, efektów nie przyniósł m.in. strajk studencki z listopada 1968 roku. Warto jednak przypomnieć, że w manifestacyjnym pogrzebie Jana Palacha w styczniu 1969 roku uczestniczyło co najmniej pięćdziesiąt tysięcy ludzi. Do kolejnych demonstracji doszło pod koniec marca po zwycięstwie czechosłowackiej drużyny hokejowej nad Sowietami. Manifestacje w pierwszą rocznicę interwencji, które w Pradze, Brnie i Libercu przekształciły się w burzliwe starcia z wojskiem i policją, mogą z pewnością być porównywane z protestami z 31 sierpnia 1982 roku w Polsce.

Nie ulega wątpliwości, że Solidarność była prawie jedynym ugrupowaniem niezależnym w bloku wschodnim, które przybrało formę związku zawodowego. Wspomnieć jednak należy o utworzeniu niezależnych związków w ZSRS w 1978 roku i grupach, które pojawiły się pod koniec dekady lat 80., oczywiście pod wpływem polskiej inspiracji. Warto także pamiętać o radach robotniczych, które odegrały ważną rolę nie tylko w wydarzeniach polskiego Października ’56 ale też w trakcie Rewolucji Węgierskiej. W przypadku tej ostatniej to właśnie rady organizowały najdłużej trwające ogniska oporu zbrojnego oraz strajki już po zakończeniu walk. Jeśli dodamy do tego rolę robotników w powstaniu ludowym w NRD w czerwcu 1953 roku i mniejszych protestach w tym samym czasie w Czechosłowacji i Bułgarii, buncie w Nowoczerkasku (1962) i w jedynych szerszych protestach w Rumunii przed rokiem 1989 (dolina Jiu w 1977 i Braszów w 1987), polska specyfika przestaje już być tak wyraźna.

Obserwatorzy już w latach 1980-1981 zwracali uwagę na kolejny wyjątkowy aspekt Solidarności, związany z silnym przywiązaniem ruchu do religii. Było ono widoczne począwszy od licznych mszy i nabożeństw w strajkujących zakładach w sierpniu 1980 roku. Jest to oczywiście spostrzeżenie trafne, ale także tę kwestię można zniuansować. Dość rozpowszechniony obraz opozycji i ruchów dysydenckich lat 70. i 80. w innych państwach jako całkowicie świeckich lub areligijnych nie jest całkowicie prawdziwy. We wspomnianej Karcie 77 obok środowisk liberalnej inteligencji oraz dawnych komunistów dużą rolę odgrywała grupa katolików, byli też wybitni przedstawiciele innych wyznań. Wystarczy wspomnieć, że wśród rzeczników Karty znalazły się takie osobistości jak katolicki myśliciel Václav Benda, Marie Rút Křížková, Dana Němcová czy dzisiejszy biskup pomocniczy praski, a wówczas „nielegalny” ksiądz Václav Malý. O ile pod Kartą, jak już wspomniano, podpisało się mniej niż dwa tysiące osób, to zainicjowana przez katolickiego działacza opozycyjnego Augustina Navrátila (jednego z pierwszych sygnatariuszy Karty) petycja w obronie praw wierzących została na przełomie 1987 i 1988 roku podpisana przez ponad 600 tysięcy osób.

Jeszcze wyraźniej aktywność katolików widać na Słowacji. Podziemny Kościół był w tej części państwa główną siłą niezależną, aczkolwiek z uwagi na doświadczenia historyczne z okresu II wojny światowej długo nie zabierał wprost głosu w sprawach politycznych. Siłę tego środowiska pokazuje chociażby fakt, że w drugiej połowie lat 80. wydawało ono blisko dwadzieścia tytułów podziemnej prasy. To właśnie słowaccy katolicy zorganizowali pierwszą po roku 1969 demonstrację w Czechosłowacji – była to tak zwana „świeczkowa manifestacja” z 25 marca 1988 roku.

W sprzeciw wobec komunizmu angażowali się nie tylko katolicy. W Niemieckiej Republice Demokratycznej schronienia dla działalności opozycyjnej udzielał Kościół ewangelicki. Dotyczyło to przede wszystkim ruchu pokojowego i ekologicznego. Warto przypomnieć, że „pokojowa rewolucja” w NRD rozpoczęła się we wrześniu 1989 roku od ataku sił porządkowych na uczestników organizowanych od dłuższego czasu w kościele św. Mikołaja w Lipsku modlitw o pokój.

Również środowiska dysydenckie w Związku Sowieckim miały swoje religijne skrzydło. Wystarczy wspomnieć rolę odgrywaną przez „Kronikę Kościoła Katolickiego na Litwie”, najdłużej wydawane niezależne pismo w całym bloku wschodnim. W zachodniej części Ukrainy ważne miejsce zajmował podziemny Kościół grekokatolicki.

 

Samoograniczenie

 

Zjawisko, które Jacek Kuroń określił mianem „samoograniczającej się rewolucji”, jest jedną z najbardziej charakterystycznych cech NSZZ „Solidarność”. Troska o to, by nie przekroczyć nie do końca sprecyzowanych granic i działać w ramach obowiązującego prawa, łączyła polski związek z większością grup opozycyjnych i dysydenckich lat 70. i 80. w innych państwach bloku. Pojawiła się ona już w trakcie strajków sierpniowych. Mam na myśli zarówno znany powszechnie fakt odrzucenia najbardziej radykalnych żądań (np. wolne wybory), jak i zwykle niezauważaną kwestię – zarówno gdański, jak i szczeciński Międzyzakładowy Komitet Strajkowy nigdy nie wezwały do strajku powszechnego.

Owo samoograniczenie widoczne było na różnych polach, począwszy od pomijania kwestii związanych z głębszymi reformami ustrojowymi, członkostwem Polski w Układzie Warszawskim i Radzie Wzajemnej Pomocy Gospodarczej czy stacjonowaniem w PRL wojsk sowieckich po status pism związkowych. Niektóre z nich poddawano cenzurze (m.in. „Tygodnik Solidarność” i „Jedność”), inne wydawano z formułką „do użytku wewnętrznego”, co było oczywiście wybiegiem, ale pozwalało formalnie pozostać w zgodzie z komunistycznym prawem. Postawa ta przypomina taktykę wielu dysydentów, nie tylko sowieckich, stawiających na samizdat (głównie w postaci przepisywania na maszynie), a nie „nielegalny” podziemny druk.

Szczególnie widoczne jest to zjawisko na przykładzie kwestii więźniów politycznych. Aresztowanie przywódcy Konfederacji Polski Niepodległej Leszka Moczulskiego pod koniec września 1980 roku pozostało bez reakcji związku. Dopiero kryzys związany z uwięzieniem Jana Narożniaka skłonił władze Solidarności do powołania ogólnopolskiego Komitetu Obrony Więzionych za Przekonania, nie przejawiał on jednak większej aktywności. Dużo bardziej zaangażowane były lokalne struktury, tworzone także przy udziale studentów z NZS. To właśnie oni zaproponowali, by w maju 1981 roku zorganizować dużą ogólnopolską akcję w obronie więźniów politycznych. Na skutek sprzeciwu części liderów związku jej ostateczne rozmiary były skromniejsze, niż planowano.

Tymczasem kwestia solidarności z więzionymi za przekonania była jedną z najważniejszych w działalności opozycji w skali całego bloku. Nawet w najtrudniejszych momentach nie rezygnowała z niej na przykład Karta 77 czy powstały w 1978 roku Komitet Obrony Niesprawiedliwie Prześladowanych (Výbor na obranu nespravedlivě stíha­ných, VONS). Konsolidacja węgierskiej opozycji zaczęła się w październiku 1979 roku od listu sygnowanego przez 254 osoby, domagające się od władz WRL interwencji na rzecz członków Karty i VONS sądzonych w tym czasie w Pradze.

Umieszczając dzieje Solidarności w kontekście dziejów opozycji w bloku sowieckim, nie sposób nie wspomnieć o pierwszym wyraźnym przełamaniu zasady samoograniczania swoich działań – Posłaniu do ludzi pracy Europy Wschodniej. Adresowano je do „robotników Albanii, Bułgarii, Czechosłowacji, Niemieckiej Republiki Demokratycznej, Rumunii, Węgier i wszystkich narodów Związku Radzieckiego”. Dokument przyjęty przez I Krajowy Zjazd Delegatów wywołał wściekłość Moskwy i stał się pretekstem do zorganizowania gigantycznej kampanii propagandowej. W komentarzu „Prawdy” zjazd określono jako „antysocjalistyczną i antyradziecką orgię”, a przyjęte posłanie jako „nikczemne”. Wśród związkowców pękła jednak wówczas częściowo ograniczająca ich wcześniej bariera, coraz śmielej zaczęto mówić o konieczności wolnych wyborów czy usunięciu komitetów PZPR z zakładów pracy. Posłanie zmotywowało także do odnowienia nawiązanej jeszcze przed Sierpniem ’80 współpracy z opozycją w Czechosłowacji. Wkrótce po jego uchwaleniu powstała Solidarność Polsko--Czeska, później używająca nazwy Polsko-Czechosłowacka.

Wprowadzenie stanu wojennego spowodowało powrót do taktyki samoograniczania, przynajmniej na poziomie deklaracji kierownictwa podziemnego związku. Począwszy od pierwszych oświadczeń Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ Solidarność, żądania koncentrowały się wokół zniesienia stanu wojennego, zwolnienia więzionych i umożliwienia legalnej działalności związku. Nawet w trakcie obrad okrągłego stołu kluczowe reformy polityczne – takie jak utworzenie Senatu czy częściowo wolne wybory do Sejmu – były dyskutowane z inicjatywy strony rządowej, a nie opozycyjnej. Oczywiście paleta postulatów innych ugrupowań, takich jako chociażby Solidarność Walcząca, była znacznie szersza i bardziej radykalna.

Na marginesie warto wspomnieć o często niedostrzeganym zjawisku – mniej lub bardziej symbolicznych reformach systemu politycznego PRL, wynikających z postulatów Solidarności, a zrealizowanych w większości już po delegalizacji związku. Jeszcze przed wprowadzeniem stanu wojennego przyjęto ustawę o cenzurze, regulując jej działalność. Wprowadziła ona m.in. możliwość zaznaczania w druku miejsc ingerencji cenzora. W 1982 roku powołano Trybunał Konstytucyjny i Trybunał Stanu. Niezależnie od ich realnego statusu (brak niezależności), stanowiły one formalne ograniczenie wszechwładzy przywódców PRL. Jako wyjście naprzeciw postulatom opozycji postrzegać można także przyjęcie w 1987 roku ustawy o powołaniu urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich.

Nasuwa się tu porównanie z konsekwencjami Praskiej Wiosny. O ile wszystkie praktycznie jej reformy, zarówno gospodarcze, jak i polityczne (np. zniesienie cenzury), zostały anulowane po interwencji wojsk Układu Warszawskiego, to jedna została przyjęta już po sierpniu 1968 roku i okazała się trwała. Chodzi o przyjętą w październiku tego roku ustawę o federalizacji państwa, wprowadzającą obok centralnych struktur władzy także ich odpowiedniki na poziomie obu części państwa. Stanowiło to spełnienie słowackich postulatów, stawianych nie tylko w okresie Praskiej Wiosny.

 

Klęska „normalizacji”

 

O ile wbrew pozorom NSZZ Solidarność, zwłaszcza w okresie lat 1980-1981, wykazuje sporo podobieństw do ruchów opozycyjnych i dysydenckich w innych państwach, o tyle porównanie konsekwencji kryzysu w PRL z wcześniejszymi analogicznymi wydarzeniami pozwala wskazać fundamentalną różnicę.

Po zdławieniu Rewolucji Węgierskiej nowy reżim Jánosa Kádára przystąpił do masowych represji. W grudniu 1956 i styczniu 1957 roku brutalnie stłumiono demonstracje. Na skutek strzałów oddanych do bezbronnego tłumu zginęło co najmniej 50 osób. W kolejnych latach przed sądami postawiono 26 tysięcy osób, z których 22 tysiące skazano. Wykonano 229 wyroków śmierci, w tym na premierze Imre Nagym. Po okresie terroru i zdławieniu wszelkiego oporu proklamowano czas „konsolidacji”, czyli przywrócenia „normalnego” funkcjonowania systemu komunistycznego, który aż do drugiej połowy lat 80. nie musiał mierzyć się z poważniejszym oporem. Społeczeństwo zostało skutecznie spacyfikowane, historia rewolucji, sowieckiej interwencji i późniejszych represji stała się na długie lata tematem tabu.

Analogiczna, aczkolwiek mniej krwawa, była historia rozprawy z Praską Wiosną. W trakcie interwencji wojsk Układu Warszawskiego zginęło kilkadziesiąt osób, pięć kolejnych zastrzelono w czasie wspomnianych już demonstracji w sierpniu 1969 roku. W latach 1969-1971 z przyczyn politycznych skazano blisko trzy tysiące osób. Kluczowe znaczenie dla proklamowanego w kwietniu 1969 roku procesu „normalizacji” sytuacji miały jednak masowe czystki. Z KPCz usunięto 300 tysięcy członków, we wszystkich dziedzinach życia 100 tysięcy osób zwolniono z zajmowanych stanowisk. Dla tych, którzy nie chcieli wyrzec się marzeń o demokratyzacji, pula dostępnych miejsc pracy składała się głównie ze stanowisk palaczy centralnego ogrzewania, stróżów nocnych i zamiataczy ulic. Zdecydowana większość społeczeństwa przyjęła niewypowiedzianą ofertę władz, rezygnując z jakichkolwiek ambicji politycznych w zamian za gwarancję znośnego poziomu życia. Powstała w roku 1977 opozycja była słaba i funkcjonowała na marginesie społeczeństwa, które przebudziło się dopiero po upadku muru berlińskiego jesienią 1989 roku. Tak późne dołączenie Czechosłowacji do Jesieni Narodów było niewątpliwie efektem procesu „normalizacji”.

Tymczasem w Polsce, mimo iż w stanie wojennym nastąpiły masowe represje, brutalnie tłumiono strajki i demonstracje, a władze używały zaklęć o „normalizacji” i „sta­bilizacji”, nigdy nie udało się im przywrócić status quo. Solidarność, choć ogromnie osłabiona, przetrwała, z czasem przyjmując formułę szerszego ruchu społecznego skupionego wokół podziemnego związku. Ruch ten składał się nie tylko z dziesiątków organizacji różnej rangi i rozmaitych typów, ale także szerokiego zjawiska kultury niezależnej, masowego niezależnego ruchu wydawniczego, podziemnego radia itd.

To, że w odróżnieniu od wydarzeń z lat 1956 i 1968 w PRL nie nastąpiła komunistyczna „normalizacja”, jest największą zasługą Solidarności i szerzej Polaków. To nie wydarzenia z lat 1980-1981 były decydujące dla upadku systemu, ale właśnie fakt przetrwania związku i opozycji w pod­ziemiu.

 

Eksport kontrrewolucji

 

W ramach samoograniczania solidarnościowej rewolucji, wbrew tezom komunistycznej propagandy, w latach 1980--1981 nie podejmowano zbyt wielu działań zmierzających do „eksportu kontrrewolucji” do innych państw. Poza wspomnianą wcześniej Solidarnością Polsko-Czeską (która jednak do wprowadzenia stanu wojennego nie rozpoczęła realnej działalności) wspomnieć można jedynie o pojedynczych przypadkach druku ulotek w innych językach i próbach przemytu niezależnej literatury. Były to jednak inicjatywy indywidualne lub podejmowane przez niewielkie grupy.

Paradoksalnie to dopiero stan wojenny rozwiązał ręce działaczom polskiej opozycji. Po przywróceniu możliwości komunikacji stopniowo odbudowywano wcześniejsze kontakty i nawiązywano nowe. Obok przerzutu publikacji zaczęto eksportować opozycyjne know-how, przede wszystkim upowszechniając metody podziemnego druku.

Jest swoistym paradoksem, że wielu działaczy czechosłowackiej, węgierskiej czy wschodnioniemieckiej opozycji wspomina swoje wizyty w Polsce połowy lat 80. jako momenty, w których mogli zakosztować atmosfery wolności. Nie miały tu znaczenia wciąż trwające represje, znacznie dotkliwsze niż w ich krajach. Liczyły się fakt siły polskiej opozycji, widocznych przejawów jej działalności, a także stosunkowo nieskrępowane życie religijne.

Solidarność już w latach 1980-1981 inspirowała opozycję w innych państwach. Można jednak postawić tezę, że w kolejnym okresie ten wpływ był jeszcze większy i ostatecznie odegrał kluczową rolę w rozwoju wydarzeń. Najlepiej widać to na przykładzie Czechosłowacji, gdzie począwszy od 1987 roku zaczęły pojawiać się nowe ugrupowania, w dużej części inspirowane przez polskich odpowiedników, na przykład Ruch Wolność i Pokój czy Pomarańczową Alternatywę. Na szerszą skalę zaczęto także wykorzystywać metody działania polskiej opozycji. W pewnym stopniu wpływ ten widoczny jest także w przypadku opozycji w NRD i na Węgrzech.

 

 

*  *  *

 

Solidarność dzieliła wiele cech z opozycją z innych państw bloku wschodniego, mimo zupełnie innej skali działalności. Różnice wynikały w dużym stopniu z faktu, iż polski kryzys miał bardziej długotrwały charakter niż poprzednie. Pamięć o losach Rewolucji Węgierskiej i Praskiej Wiosny odgrywała dużą rolę w umacnianiu przekonania o konieczności powściągania własnych żądań. Eksperyment, jakim była legalizacja NSZZ Solidarność, zakończył się jednak podobnie – użyciem siły, tym razem przez rodzimych komunistów. Echa wydarzeń z lat 1980-1981, a także podziemnej działalności związku okazały się jednak na tyle silne, że z czasem wprowadziły w wibrację wydawało się niewzruszony gmach europejskiego komunizmu, walnie przyczyniając się do jego upadku.

 

Pierwodruk: Dysydenci. Czeskie drogi od totalitaryzmu do demokracji, Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2020

 

 


Tekst powstał jako część projektu Dziedzictwo myśli politycznej czeskiej i polskiej opozycji z perspektywy współczesnych kryzysów – zadania publicznego współfinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie Forum Polsko--Czeskie 2020. Artykuł wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiona z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

 

© Copyright by Ośrodek Myśli Politycznej, 2020

 

Teksty jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz autora i Ośrodka Myśli Politycznej. Utwór powstał w ramach konkursu Forum Polsko-Czeskie 2020. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji i o posiadaczach praw.