Stanislav Balík, Wspólnota polityczna i naród
- Details
- Category: Idee polityczne
W czeskiej debacie publicznej tematy patriotyzmu lub umiłowania ojczyzny, kluczowe dla spójności społeczeństwa, ponieważ właśnie one budują społeczeństwo polityczne i naród, leżą całkiem na marginesie. Pomińmy grupy nacjonalistyczno-szowinistyczne z najróżniejszych kręgów skinheadzkich i neonazistowskich, które, mieszając pojęcia i wydarzenia historyczne, wciąż mówią i piszą o narodzie, choć samo to pojęcie nie jest dla nich oczywiste. Nieekstremistyczna scena intelektualna głucho milczy o tych zagadnieniach. Chyba w obawie, żeby nie zostać uznanym za wstecznickie, pokryte prochem końca dziewiętnastego i początku dwudziestego wieku relikty, czescy intelektualiści, ze skromnymi wyjątkami, nie zajmują się tematem narodu, procesu jego tworzenia, troski o stosunek do ojczyzny.
Chyba jedynym wyjątkiem jest tutaj refleksja nad integracją europejską, której z pewnej perspektywy zarzuca się celowe i koncepcyjne ignorowanie wspólnoty narodowej, preferowanie regionalizmu i zaplanowany atak na koncepcję państwa narodowego.[1] Z nieco innej perspektywy (krytycznej wobec historycznego rozwoju czeskiego narodowego samorozumienia) do tematu podchodzą autorzy z kręgu pisma Listy.[2] Konserwatywna grupa skupiona wokół Konzervativních listů przystępuje do tematu przede wszystkim przez pryzmat pojęcia interesu narodowego.[3]
Znacznie więcej dzieje się w dziedzinie przekładów wpływowych i mniej znanych tekstów z zagranicy. Na tym polu wyraźnie angażuje się przede wszystkim Instytut Obywatelski [Občanský institut], wydając regularnie swoje comiesięczne biuletyny.[4]
Jeśli porównamy przedstawione powyżej dwie kategorie tekstów, zorientujemy się, że tłumaczone artykuły koncentrują się głównie na tematach związanych z multikulturalizmem, ewentualnie z procesem integracji europejskiej. Tymczasem w tekstach rodzimych autorów chodzi przede wszystkim o stosunek do wypędzenia Niemców, dalej – o relacje z sąsiadami (Niemcami, Słowakami i Polakami), ewentualnie o przeprowadzanie rachunku sumienia charakteru narodowego.
Z perspektywy realnego wpływu we wszystkich przypadkach chodzi jednak o działania o nieznacznym efekcie. W dyskursie publicznym (w najbardziej poczytnych dziennikach, czasopismach, programach telewizyjnych) temat związany z budowaniem wspólnoty politycznej oraz narodu znajduje się na marginesie zainteresowań; zainteresowanie nim ożywa co najwyżej w okolicach dwóch jesiennych świętych państwowych (28 września – św. Wacława i 28 października – dzień powstania Czechosłowacji), przy czym z ani jednym, ani drugim nie potrafimy sobie porządnie poradzić.
Nieporównywalnie lepiej ma się w czeskich warunkach temat nacjonalizmu. Z czeskiego społeczeństwa pochodzą w XX i XXI wieku dwaj badacze formatu europejskiego i światowego – Miroslav Hroch[5] i Ernest Gellner[6]. Pierwszy z nich zajmuje się tematyką nacjonalizmu w europejsko-historycznej perpektywie porównawczej, a jego do tej pory ostatnie dzieło, Narody nie są dziełem przypadku, przedstawia godną uwagi syntezę rozwoju narodów europejskich. Drugi z nich, choć przeżył znaczną część życia na emigracji, należy do przodujących czeskich socjologicznych i filozoficznych teoretyków nacjonalizmu. Obywaj zaliczani są ze względu na swoje dzieła do grupy modernistów, którzy są przekonani (Gelnner bardziej niż Hroch), że koncepcja narodów (i nacjonalizmu) jest połączona pępowiną z modernizmem. Używając obrazowego sformułowania Gellnera: narody mają pępek; nie były stworzone w początkach ludzkich społeczeństw, ale zostały zrodzone przez najróżniesze wpływy nowoczesności, poczynając od industrializacji.
Dość wpływowa szkoła nacjonalizmu ze znaczącym czeskim wkładem koncentruje się jednak niemal wyłącznie na nacjonalizmie, jako „wojowniczej ideologii, która wykorzystuje symbole narodowe po to, aby wezwać lud do wojny“.[7]Temat lojalności narodowej określanej przez „miłość do ojczyzny i gotowość do jej obrony“,[8] odwrotności nacjonalizmu, zostaje jednak pominięty. Scruton rzuca również na marginesie uwagę, że „nacjonalizm jest częścią patologii lojalności narodowej, a nie jej stanem normalnym“.[9] Współczesnych wojen nie wywołał patriotyzm, ale szalony szowinizm, nienawistnie wywyższanie się jednego narodu nad innym.
Dla budowania i odnowy narodu, ew. nowoczesnego społeczeństwa narodowego, jest w zasadzie wszystko jedno, czy narody posiadają pępek, czy nie. Narody funkcjonują jakoś obecnie, ewidentnie funkcjonowały też w przeszłości, i to nie tylko w XIX i XX wieku. Owszem, jest potwierdzone historycznie, że rozwój myśli narodowej wiązał się z wojnami napoleońskimi – ale skąd wówczas brał się narodowy entuzjazm, jeśli nie z gotowości obrony własnego kraju?
Narody funkcjonują co najmniej jako terytorialne wspólnoty obywateli, czy też wspólnoty ludzi, którzy mają jakiś stosunek do konkretnego miejsca, które możemy nazywać ojczyzną (w zasadzie to wszystko jedno, czy chodzi o stosunek do ojczyzny własnej, ojcowskiej, z której rodzice byli wygnani, czy wręcz o stosunek do ojczyzny niemal mitycznej, jak w przypadku żydowskiej tęsknoty za Ziemią Obiecaną).
Gemeinschaft, Geselschaft
W dzisiejszych czasach spotykamy się w zasadzie z dwiema podstawowymi możliwościami (samo)rozumienia terytorialnych wspólnot obywateli – i to zarówno na płaszczyźnie terytorialnej, jak i na płaszczyźnie państwowej (narodowej). Tę dychotomię uobecnianą przez pojęcia i koncepcje Gemeinschaft i Gesellschaft przedstawił pod koniec XIX wieku Ferdynand Tönnies. W polskich tłumaczeniach wspólnota [společenství (komunita)]i zrzeszenie [společnost]słyszymy raczej tylko echo niemieckich rozróżnień. Podejście Gemeinschaft wyrasta z pojmowania wspólnoty obywateli jako społeczności uformowanej przez rolnicze i niedynamiczne postawy mieszczańskie. Chodzi o koncepcję kolektywistyczną, która wychodzi od altruizmu społeczności sąsiedzkiej.
Jej przeciwieństwem jest indywidualistyczna i racjonalistyczna nowoczesność, określana jako Gesellschaft (w niemieckim określa się w ten sposób również stowarzyszenia handlowe, z pojęciem tym związane są zatem nierozłącznie pojęcia takie, jak utylitaryzm, kalkulacja, nacisk na sprawność i skuteczność).[10]Obydwa podejścia można zatem scharakteryzować również za pomocą pojęć emocjonalności i racjonalności. E. Durkheim umieścił te dwie kategorie jako historycznie następujące po sobie, utożsamiając Gesellschaft z nowoczesnością, a Gemeinschaft z przednowoczesnością.
Jakkolwiek to rozróżnienie może się wydawać w najlepszym razie wyidealizowane, czy wręcz tylko teoretyczne i nie mające wpływu na praktykę codziennej polityki, w rzeczywistości tak nie jest. W ukryty lub całkiem nieuświadamiany sposób odbija się w szeregu codziennych debat. Chodzi o to, czy zbiór obywateli jednego terytorium jest czymś więcej niż przypadkowym zgromadzeniem. Na swój sposób chodzi bowiem o starcie zwolenników i przeciwników teorii państwa jako produktu umowy społecznej, gdzie koncepcja Gesellschaft reprezentuje właśnie pozycję zwolenników tej teorii. Rezultaty różnego pojmowania państwa (i obecną przewagę koncepcji Gesellschaft) możemy zauważyć w różnych dziedzinach – we wprowadzeniu profesjonalnej armii, zastępującej armię opartą na powszechnym poborze; w debatach o powinnościach państwa wobec obywateli (i jednoczesnym milczeniu o powinnościach obywateli wobec państwa) itd.
Najbardziej dziś wyraźna różnica między dwiema koncepcjami wynika z rozróżnienia pojęć narodowości i obywatelstwa. Z powodów historycznych najpierw w Europie Środkowej, dzisiaj jednak w efekcieprzemian demograficznych również w zachodniej części Europy odróżnia się naród od państwa, ew. członka narodu od obywatela państwa. Koncepcja narodu wywodzi się przy tym z pozycji Gemeinschaft, zaś koncepcja państwa (obywatelstwa) z pozycji Gesellschaft. Rzeczywistej narodowości (nie tej ironicznie deklarowanej przy spisie ludności) nie zmienimy, ponieważ otrzymaliśmy ją przez pochodzenie, pod pewnymi warunkami możemy natomiast przyjąć dowolne obywatelstwo.
Pomimo tego w wielu sytuacjach obydwie kategorie się mieszają. Koncepcja narodu czeskiego wywodzi się co prawda z Gemeinschaft, jednak element wyboru był i jest w niej obecny. Kryterium definiującym jest tutaj język czeski i akces do czeskości – w jaki inny wszak sposób ikonami czeskości mogli się stać Miroslav Tyrš i Bedřich Fügner, obydwaj z urodzenia Niemcy?[11]
Bądź co bądź, nie da się budować i utrzymywać wspólnoty narodowej bez wykorzystywania technik i praktyk Gemeinschaft – emocjonalności, altruizmu, poczucia odpowiedzialności wobec wspólnoty. Perspektywa umowy społecznej wiąże nas lojalnością ze społeczeństwem tylko do tego momentu, do którego jest to dla nas korzystne. W sytuacji naglącej potrzeby perspektywa ta okazuje się jednak zawodzić. Jak zauważa Roger Scruton, „ludzie nie umierają po to, aby zachować umowę; w kryzysowych sytuacjach umowy są łamane, podczas gdy lojalności się pogłębiają“.[12]
Tylko z trudem można sobie wyobrazić, jaki byłby los nowoczesnego społeczeństwa, budowanego bez fundamentu narodowego, w wypadku wybuchu wojny wymagającej ogłoszenia mobilizacji. O tym, że w ludziach głęboko zakorzenione jest podejście Gemeinschaft, może świadczyć choćby żywotność i witalność ochotniczej straży pożarnej. Jej oddziały interweniują (a często też ryzykują własnym życiem) przeważnie w sytuacjach pożaru u obcych ludzi, często mieszkających w obcych gminach, chociaż jest to nieracjonalne i ewidentnie nie wynika z umowy.
Potrzeba patriotyzmu
Patriotyzm zaczyna się nisko, na poziomie lokalnym, na stosunku do miejsca, w którym człowiek się urodził lub żył. Stosunek (czy wręcz miłość) do domu jest głęboko ludzkim uczuciem, całkiem możliwe, że jest jedną ze stałych antropologicznych. Koniec końców nawet Biblia świadczy o tym, że takie uczucie nieobce było również Bogu – Człowiekowi, Jezusowi Chrystusowi. Ewangelia św. Łukasza pokazuje, jak Chrystus zapłakał, kiedy patrzył na Jerozolimę i myślał nad jej przyszłymi losami.[13] Chodzi o naczynia połączone – tylko z trudem można wyobrazić sobie bliski stosunek do narodu bez bliskiego stosunku do konkretnego miejsca.
Narody nie są określone ani przez więzy pokrewieństwa, ani przez religię, ale przez ojczyznę. Ojczyzna określa przy tym szeroko rozumianą kulturę jej mieszkańców. W warunkach europejskich bowiem ludzie nie dzielą wspólnego terytorium, jeśli równocześnie nie mają wspólnych interesów i zwyczajów (a do pewnego czasu również religii – chyba nie można już jednak mówić o tym, że społeczeństwo ma wspólną religię). „Lojalność narodowa oparta jest na miłości do miejsca, zwyczajów i tradycji, które odbiły na danej ziemi swoją pieczęć, a także na pragnieniu ochrony wszystkiego, co dobre, prawem zwyczajowym i wiernością społeczności“.[14]
Można skutecznie odpierać twierdzenia teoretyków umowy społecznej i uważać, że nie mają racji – nie, państwo i wspólnota narodowa nie powstają z czysto racjonalnej kalkulacji, nie są umową społeczną. Wówczas nie byłyby tak spontaniczne. Instytucje, które powstają dzięki świadomej decyzji, świadomej zgodzie, bywają bowiem sztuczne i nawet w przybliżeniu nie tak stabilne i naturalne. Mało kto zaprzeczy, że narody są czymś spontanicznym,[15] nawet jeśli ktoś zauważy, że tej spontaniczności udzielono kiedyś pomocy.
W tym stosunku (miłości) do ojczyzny trzeba ludzi wychowywać. Jest oczywiste, że jeśli wspólnota narodowa (a w zasadzie i państwowa) pragnie w długoletniej perspektywie przeżyć, musí odnowić lojalność narodową, mówiąc staroświecko, patriotyzm. Kto mówi jednak dzisiaj o patriotyzmie? Kto przypomina dorosłym, kto uczy młodych, że istnieje również coś przekraczającego aktualny mechanizm państwowy? Że ojczyzna jest czymś, co przetrwa wszystkie ustroje polityczne? Kto odważy się przypomnieć, że nie tylko państwo ma jakieś powinności wobec swoich obywateli, ale również obywatele mają swoje powinności wobec ojczyzny?
W miejsce tego dzisiaj znacznie częściej obserwujemy bagatelizowanie i ośmieszanie uczuć patriotycznych, lojalności narodowej, pogardzanie ojczyzną, porzucanie odziedziczonych tradycji, które może nie są racjonalne, ale dają wspólnocie narodowej owo specyficzne spoiwo, które czyni ją unikalną.
Dlaczego patriotyzm, lojalność wobec własnego narodu, są tak istotne? Te uczucia jako jedyne mogą bowiem powolić na usunięcie w społeczeństwie napięć między różnymi klasami, religiami i interesami. Wytwarzają przestrzeń, w której, w miejsce użycia siły, wybieramy konsensus. Do cech społecznych człowieka należy to, że ma on potrzebę identyfikowania się poprzez pierwszą osobę liczby mnogiej – jako my, czy chodzi o plemię, religię czy o klasę. W przypadku narodowości ta identyfikacja jest jednak wyjątkowa – w swoim normalnym stanie toleruje odmienności. Lojalność narodowa – odczuwanie przynależności do narodu – nie jest bowiem koniecznie powiązana z tym, że jestem lepszy niż inni, nie-my. Ludzie, którzy złączeni są narodowym „my“, łatwiej akceptują rządy o innym profilu ideowym, akceptują istnienie opozycji, łatwiej współpracują z oponentami – tego nie obserwujemy w przypadku inaczej zdefiniowanego „my“. Wszystkie te elementy możemy łatwo aplikować nie tylko na poziomie całego narodu, ale również wspólnoty lokalnej czy regionalnej.
Oczywiście, narodowość nie jest jedynym rodzajem przynależności społecznej. Jest jednak jedyną jej formą, która pokazała, że wspiera proces demokratyczny i liberalne rządy prawa.[16] Zapewne nie jest przypadkiem, że nieoddzielną częścią centralizujących, niedemokratycznych tendencji europejskiego procesu integracyjnego, są retoryczne i praktyczne kroki skierowane przeciwko idei narodów europejskich.
Zmierzający w tym kierunku europejski federacjonizm może być śmiertelny dla demokracji. Na przykładach historycznych można łatwo wykazać, że jakakolwiek niekryjąca swej natury federacja, zbudowana na fundamencie narodowościowym, jest silnie niestabilnym związkiem, który w dalszej perspektywie nie ma szans na przetrwanie (Czechosłowacja, ZSRR, komunistyczna Jugosławia, Jugosławia po roku 1991, najróżniejsze federacje w świecie arabskim; w ostatnich dziesięcioleciach wciąż niezakończony przypadek belgijski). Z tego powodu silnie oręduje się za powstaniem nowego, paneuropejskiego narodu, tak, aby zaprojektowany w umysłach inżynierów społecznych sen nie był oparty o pluralizm narodów, ale o pluralizm regionów. Nic takiego jak naród europejski jednak jeszcze nie istnieje – Hiszpanie, Duńczycy i Czesi, kiedy mają mówić o sobie zbiorczo, nie używają pierwszej osoby liczby mnogiej. Jeśli państwo europejskie (w jakimkolwiek kształcie) nie zostanie oparte o realną koncepcję narodu, nie będzie demokratyczne. Wszelkie sny o rządzie europejskim, czy wręcz o rządzie światowym, które nie opierają się na poczuciu odpowiedzialności za swoją ojczyznę, za swoją wspólnotę narodową, są wobec tego niebezpiecznymi, głęboko antywolnościowymi utopiami.
Grozi to jednak również i współczesnym państwom narodowym, jeżeli odrzucą swój fundament – narodową wspólnotę polityczną. Dzieje się to już teraz – elita polityczna, która tematy takie, jak ojczyzna czy naród bądź to traktuje pogardliwie, bądź to skutecznie zamilcza, jest oderwana od obywateli, co przejawia się np. w sukcesach najróżniejszych sił nacjonalistycznych, które nie są niczym innym, jak reakcją na kryzys demokracji i osłabienie państwa narodowego. Niestety jednak w większości sytuacji chodzi o reakcję nietolerancyjną, ekstremalną – utrzymaną nie w duchu lojalności narodowej, ale w duchu wojującego nacjonalizmu. Co to może oznaczać dla poszczególnych narodów, jest oczywiste.
Tłumaczenie: Stanisław Ruczaj
[1] W tej kwestii do wpływowych wypowiedzi należą teksty i wystąpienia Václava Klausa, z najnowszych np. Projev prezidenta republiky na Národní svatováclavské pouti (28. 9. 2012) [tłumaczenie polskie fragmentów wystąpienia: http://www.mzv.cz/warsaw/pl/aktualnosci/kosciele_mow_glosniej.html]
[2] Vančura, J.: My čeští vlastenci, Listy 2003, Głowiński, M.: Krize vlasteneckého diskurzu, Listy 2003, Soukupová, J.: Vlastenectví, Listy 2003, K čemu je evropský patriotismus?, Listy2006, Proč by měli být Češi lepší než Němci?, Listy 2009, Skalický, K.: Kohákovo zpytování českého národního svědomí, Listy 2009, Rozhovor s Rudolfom Chmelom: Neonacionalizmus nie je papierový tiger, Listy 2010.
[3] Drápal, D.: O českých národních zájmech, Konzervativní listy 2010, Floryk, D.: Zájmy skutečně národní Konzervativní listy 2010, Kubalčík, J.: Hledání společného východiska, Konzervativní listy 2010, Friedlaender, J.: Poznámky k poválečným dekretům, Konzervativní listy 2010.
[4] Chodzi o liczne teksty Johna O’Sullivana (np Prokletí euronacionalismu – biuletyn nr 121, Kterak nepřistupovat k imigraci – nr 143, Probuzený lev. Proč Anglie nesmí spát – nr 176), Rogera Scrutona (np Imigrace, multikulturalismus a nutnost bránit národní stát - nr 181; Nebezpečí internacionalismu – nr 183), oprócz tego teksty Władymira Bukowskiego (Evropská unie – nový Sovětský svaz? – č. 144), Paula Grimley Kuntza (O právech a povinnostech: Jeffersonovský dialog – nr 172), Pascala Brucknera (Evropské národy: od kritického myšlení k masochismu - nr 225) czy Romana Herzoga i Lüdera Gerkena (Evropa zbavuje nás a naše zástupce vlivu – nr 190).
[5] Por. np. Hroch, M.: Národy nejsou dílem náhody, Praha 2009; Hroch, M. (ed.): Pohledy na národ a nacionalismus (Čítanka textů), Praha 2003; Hroch, M.: V národním zájmu, Praha 1999.
[6] Por. np. Gellner, E.: Nacionalismus, Brno 2003; Gellner, E.: Podmínky svobody: občanská společnost a její rivalové, Brno 1997; Gellner, E.: Národy a nacionalismus, Praha 1993.
[7] Scruton, R.: O potřebnosti národů, Brno 2011, s. 34.
[8] Tamże.
[9] Tamże, s. 14.
[10] Burrow, J. W.: Krize rozumu. Evropské myšlení 1848-1914, Brno 2004, s. 136.
[11] Kosatík, P.: České snění, Praha 2010, s. 67, 68. Mimochodem to właśnie przykład narodu czeskiego dobrze pokazuje, w jaki sposób przez zamierzone starania elit można zmienić ideowe nastawienie narodu. Czeskie odrodzenie narodowe, które przetwarzało przednowoczesną czeską wspólnotę narodową w naród w nowoczesnym tego słowa znaczeniu, przeformowało i przemieniło mentalność Czechów. Wraz z końcem pobożności barokowej doszło do odrzucenia tradycyjnej struktury społecznej. Czesi obierają za symbole swojej odrodzonej tożsamości herezję, ew. antykatolicyzm, brak zaufania wobec szlachty, podziw dla wychodzących z ludu mędrców i artystów. Wielkim wyznacznikiem tożsamości jest od czasów jego odrodzenia silna tradycja egalitaryzmu, plebejskości, odrzucanie wszystkiego, co tradycyjne i duchowe, relatywizm – zatem zupełnie inne cechy, niż posiadał przed XVIII wiekiem.
[12] Scruton, R., dz.cyt., s. 64.
[13] Łk 19, 41.
[14] Scruton, R., dz.cyt., s. 32-33.
[15] Tamże, s. 30.
[16] Tamże, s. 25, 41.